Adi_Grabczyk
Silnik Pumy: 1.7 VCT
Rok prod. Pumy: 1998
Kolor Pumy: Melina Blue
Dołączył: 05 Mar 2014 Posty: 9 Skąd: Górny Śląsk
Wysłany: 10-08-2014, 19:30 Niebieski dym z rury, słabizna, dziwna przygoda
Ostatnio miałem dziwną przygodę z silnikiem. Nagle zaczął chodzić jakby na trzy gary, osłabł, zaczął śmierdzieć i kopcić na niebiesko. Doczołgałem się do mechaniora, który zawyrokował: pierścienie, gniazdo zaworowe albo zawór przewietrzania skrzyni korbowej. Dokładna diagnoza z pomiarem kompresji miała nastąpić za cztery dni. Dokulałem smroda do domu i pogodziłem się z myślą o złomowaniu. Na drugi dzień poszedłem podumać przy otwartej masce. Sprawdziłem olej - był; sprawdziłem płyn chłodzący - był. I tylko paliwo na głębokiej rezerwie. Chciałem wziąć bańkę i przywieźć wachę ze stacji na rowerze, żeby starczyło na wizytę ale coś mnie tknęło i odpaliłem. Nie zakopcił, nie zaśmierdział, dojechałem do dystrybutora i wróciłem bez przygód. W kolejnym dniu pojechałem do roboty (w sumie zrobiłem prawie 100km) i też bez problemów. W kolejnym dniu to samo. Czwarty dzień to już umówiona wizyta w warsztacie. Powiedziałem jak jest ale kazałem sprawdzić wszystko po bożemu i doprowadzić w miarę możliwości auto do względnego porządku. Co wyszło? Kompresja na pierwszym garze słabsza ale do przyjęcia, pozostałe ok. Poza tym świece wypalone do bólu i filtr paliwa, z którego leciało coś w rodzaju fusów z kawy. Mechanior zapytał gdzie kupuję paliwo i delikatnie zasugerował, że pumka musiała nałykać się jakiegoś świństwa. Mam nadzieję, że miał rację - tak czy inaczej, mija drugi tysiąc kilometrów i nic się nie dzieje. Miał ktoś podobne przygody?
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach Nie możesz załączać plików na tym forum Możesz ściągać załączniki na tym forum